Leśne ostępy

Nagle usłyszała głos.Najpierw myślała,że to przez sen ale po chwili otworzyła oczy.
-Hmmm....Chyba,aż taka delikatna nie jestem.-Spojrzała na ogiera podejrzliwym wzrokiem.Nie miała pretensji.Wręcz zdziwiło ją to,że ktoś się nią zainteresował....
Rozciągnęła się(To na innym forum u niej jest odruchowe) i delikatnie postawiła prawą przednią nogę.Potem lewą przednią i podciągnęła się do góry stawając na wszystkich nogach.
-Lote-.Przedstawiła swe imię po czym rozejrzała się dookoła.Po chwilce przeniosła wzrok na ogiera.Był większy od niej.Trochę czuła się mała....Z chrap leciała jej para/dym(Nwm jak to nazwać)
Trochę było jej zimno ale nie aż tak,żeby zamarznąć.Chyba tyle czasu nie spała.....Chyba....Uśmiechnęła się delikatnie po czym postawiła uszy.-Emmm....Mogę wiedzieć co cię tu sprowadza?-Zapytała lekko zachrypniętym głosem.Przerzuciła grzywę na drugą stronę szyi i otrzepała się ze śniegu.

Cogu uśmiechnął się delikatnie. Poczuł że klacz jest z Acaru. Niby dobrze że kolejny członek przybył do Palomino ale dawno nikogo nie porwał. Wszysykie negatywne się w nim kumulowały. Gdy tylko spotka kogoś z innego stada niż Acar lub Qatra nie będzie miał za fajnie. Bestia w końcu się pokaże. W końcu od począku kiedy tutaj był ledwie wychyliła nosa kilka razy. Sam ogier zaś czuł że nad nim i Mistiness coś wisi. Lina na której się trzyma i wszystko spadnie zasypując ich tonami problemów. To co działo się do tej pory z pewnością było tylko zapowiedzią wszystkiego.
Gniady spojrzał ku szczytom drzew. W jego głowie przemknła wizja tego co działo się w tym miejscu. To jak Mistiness poprosiła go, jako przyjaciela o przysługę. To jak odgalopował. I to krucze pióro. Spojrzał z ukosa na swoją grzywę w której swobodnie zwisało czarne jak smoła pióro.
Dopiero w tej chwili usłyszał krzyk a po nim trzepot skrzydeł. Cześć Magnus... Sokół wylądował na kłębie ogiera i z ciekawością spojrzał na karą. Na jej słowa delikatnie zamachał skrzydłaami nie odlatując jednak. Cogu natomiast parsknął i spojrzał glęboko w oczy klaczy.
Więc przepraszam. Powiedział niczym prawdziwi gentelman zniżając głowę gdy ta wstawała.
Cogu. Odpowiedział krótko i spojrzał głęboko w oczy klaczy. Wygladało to tak jakby ją prześwietlał, zagłądał w głąb jej duszy. Gdyby tylko to umiał zmieniłby to wszystko....
Cogu spojrzał smętnie na klacz.
Patroluję nasze tereny. Powiedział głębokim głosem. Tereny naszego stada- Acaru. Powiedział z pewnością uświadamiając jej że należą do jednego stada. A ty ? Zapewne jesteś tutaj od niedawna... Nie widziałem cię na spotkaniu stadnym... I nikt o tobie nie wspomniał. Powiedział mroczno, oczywiście nie chciał jej do siebie zrazić. Ton głosu sam się ustawił w tryb "mroczność". Cog spojrzał na otaczające go drzewa. Wydawało mu się że nic się nie zmieniło od czasu pobytu w tych okolicach z Miss. Mógł dokładnie określić gdzie wtedy leżeli, z którego drzewa osunął się na niego śnieg. On pamiętał wszystkie chwile spędzone z ukochaną, najmniejszy szczegół nie umknął jego uwadze.
Poznałaś tu już kogoś ?

Ogier przeprosił Lote.Ona przecież nie żądała przeprosin.Chciała mu tylko uświadomić,że jest wytrzymalsza niż on sądzi.
Gdy się przedstawił tylko spojrzała na niego i jego wzrok.Nie unikała jego spojrzenia w oczy.Wtedy pewnie uznałby ją za jakąś fałszywkę ,której nie można ufać.
Nie musiał jej uświadamiać ,że są w tym samym stadzie.Po zapachu już dawno wyczuła.
-Aha...Tak nie było mnie...I owszem nikt o mnie nie mówi i jestem nowa.-Powiedziała stanowczym głosem.
Nawet nie zwróciła uwagi na jego głos....
-Ciebie-.Stwierdziła i tylko lekko się uśmiechnęła.

Coguszkowi raczej nie chodziło o takie przeprosiny o jakich pomyślała Lote, ale... Nie ważne.
Więc miło mi cię poznać Lote. Czy długo już tutaj jesteś ? Spytał karej i wyciągnał głowę w jej stronę zaciekawiony. Cog musiał przyznać że ta kara klacz jest... Inna niż wszystkie ktore spotkał na Palomino.
Hmm... Może chciałabyś się przejść po naszych terenach ? Spytał elegancko kłaniając sie głową, ostatnio gdy to zrobił... To było przy Kelayi. Moze wtedy nie chcial jej oprowadzac ale ukłonił się.
Oby historia się nie powtórzyła, wolę nie mieć dwóch wściekłych klaczyna głowie... Pomyślał lekko rozbawiony.
Mogłabyś opowiedzieć coś o sobie ? Spytał nie chcąc by rozmowa była... No taka jaka była do tej pory. Poza tym wolał wiedzieć kim jest jego rozmówczyni.

-Nie....Jak już mówiłam jestem całkiem nowa jestem tu ledwo trzy godziny....-
Powiedziała.Nie odmierzała czasu tutaj ,a jednak oszacowała to tak na oko.
Spojrzała na niego tylko tajemniczo po czym rozejrzała się dookoła.
-Bałam się,że już tego nie zaproponujesz.-Uśmiechnęła się leciutko.Nie chciała zbytnio pokazywać swych emocji.Na jego "ukłon" w pewnym sensie skinęła głową.Nie musiał być dla niej takim dżentelmenem.Wystarczyło jej tylko to by jej rozmówca był ogarnięty i wyrozumiały.Co do jej inności.Ona nigdy nie będzie wtopiona w tłum.Zawsze się wyróżni czymś.-Cóż....Czemu nie...Jestem Lote pochodzę z dzikiego stada.Urodziłam się tam...Gdy moja matka zmarła objęłam jej rządy i zostałam władczynią....Nigdy tego nie chciałam...Mój brat był o mnie zazdrosny i pewnego dnia gdy się obudziłam stał na de mną z nożem.Chciał mnie zabić....
Stanęłam przy oknie i gdy ten zaczął biec w moją stronę odsunęłam się od okna ,a ,że ono było otwarte ,on wypadł...Nie chciałam go zabić to był przypadek...-Położyła uszy po sobie.-Kochałam go...-Spojrzała na ogiera niewinnie.-A potem trafiłam tu i gdyby nie to pewnie bym teraz nie rozmawiała z tobą....-Powiedziała...Miała duże wyrzuty sumienia.Zabiła własnego brata...
Nie pokazywała jednak tego,że jest jej smutno.Wyglądała jak zawsze.Uśmiechu tylko przez chwile zabrakło.Można było stwierdzić,że zrobiła to celowo i,że tego nie żałuję....

Hmm... Mruknął cicho zaintrygowany na jej słowa. Sprawdziłaby się w strategiach... Przemknęło w jego głowie.
Cicho roześmiał się na jej słowa. Jak będziesz gotowa to mów. Powiedział miło i potrząsł głową zrzucajac śnieg który na niego w tym czasie spadł.
Po chwili gdy klacz zaczęła opowiadać spojrzał na nią. W jego wzroku było zamyślenie, w głowie analizował każde jej słowo, wyłapywał każdy dźwiek.
Czemu nie oddałaś mu władzy ? Zapytał robiąc klaczy pewnego rodzaju test, jeśli odpowie dobrze- zyska w jego oczach. Co do złej odpowiedzi- był pewien że zda ten test. Po prostu zakladał że jej się uda, była mądra i on to bardzo dobrze widział.
Nie ważne czy go kochałaś- on cię nienawidził, sprowadził na siebie chańbę a śmierć była tylko i wyłącznie jego decyzją. Powiedział spokojnie.
W głowie Coguszka platały sie myśli, poniekąd w bracie Lote widział siebie. Nie, on widział Bestię.

Dobrze.Odpowiedziała cicho po czym znów go wysłuchała.Mój brat był zły.-Gdybym oddała mu władzę nie rządziłby dobrze.Zniszczyłby nasze tereny i wszystko by przepadło.-Odpowiedziała bez namysłu.To przecież było oczywiste.Zostało tylko pytanie dlaczego go kochała...Na to każdy chyba umie sobie odpowiedzieć.Trochę nie lubiła się w pewnym sensie tłumaczyć...Była niegrzeczną klaczą...Jednak cóż tutaj akurat zgodziła się na małe tłumaczonko.-Hmm...Sądzę ,że jego śmierć nie była jego decyzją.
Nie chciał umrzeć.Chciał władze,a śmierć przyniósł mu Bóg.-Powiedziała i spojrzała w niebo.
-Cóż...Tak się potoczyło.Tak lost też chciał -.Spojrzała po chwili na ogiera.
-Hmmm...No to może zaprowadzisz mnie w jakieś fajne miejsce na tych terenach?-
Zapytała i rozciągnęła się by trochę napiąć mięśnie...

Cogu kiwnął w spokoju głową. Klacz go intrygowała, chciał wiedziec o niej jak najwiecej. (Kodżuszek agent xD).
Mhm... Dlaczego nie wróciłaś ? Jej historia była co najmniej ciekawa. Tyle rzeczy do opowiedzenia, całą książke pewnie można napisać.
Cogu nie chcial by się tłumaczyła, może i jego słowa tak brzmiały ale po prostu Lote jest nazbyt ciekawą postacią by mógł pominąć takie rzeczy.
To że chciał cie zabić było już wyrokiem. Powiedzial starajac się uswiadomić klaczy jaki bład popełnia. On sam zmienił swój los... Skończył i prześwietlil kara paczadełkami.
Chodźmy madame. Powiedział szarmandzko i ruszył powolnym stępem ogladajac sie czy kara za nim idzie.

Cogu kiwnął w spokoju głową. Klacz go intrygowała, chciał wiedziec o niej jak najwiecej. (Kodżuszek agent xD).
Mhm... Dlaczego nie wróciłaś ? Jej historia była co najmniej ciekawa. Tyle rzeczy do opowiedzenia, całą książke pewnie można napisać.
Cogu nie chcial by się tłumaczyła, może i jego słowa tak brzmiały ale po prostu Lote jest nazbyt ciekawą postacią by mógł pominąć takie rzeczy.
To że chciał cie zabić było już wyrokiem. Powiedzial starajac się uswiadomić klaczy jaki bład popełnia.   On sam zmienił swój los...  Skończył i prześwietlil kara paczadełkami.
Chodźmy madame. Powiedział szarmandzko i ruszył powolnym stępem ogladajac sie czy kara za nim idzie.
z/t

Nie chciałam....Wszystko by mi tam przypominało matkę i brata.Powiedziała lekko ochrypiałym głosem.
Nie,nie było.Są konie,które chciały kogoś zabić i przeżyły.Zaczęła się nieco targować.
Trochę było tu nudno dlatego zaproponowała jakieś przejście się.
Chociaż dla niej tereny stadne były bardzo ważne....
Może i nie on sam....Gdyby nie było tam mnie pewnie by nie zginął.Obwiniła siebie.To takie smutne,że Lote widziała spadającego ogiera w dół,a później krwawiącego na ziemi....To takie przykre.
Rozejrzała się i słysząc jego słowa tylko obróciła się i poszła za nim.
Z/t
//Zacznij i daj Linka na pw