|
| Wodopój w sercu lasu | |
|
+8Baekhyun Clary Mistiness Cogu Sinnyelle Heraquim Kelaya Pożeracz Dusz 12 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Escuro
Liczba postów : 13 Join date : 28/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 10:40 am | |
| Kary ogier puścił się cwałem. Czuł jak wiatr rozwiewa jego grzywę. Owszem może i miał jeszcze czas jednak nie wypadało spóźnić się na zebranie. W końcu to będzie jego pierwsze, a na tak ważne dla niego wydarzenie przybyć za późno po prostu nie wypadało. Pędził więc jak czarna chmura po kamienistym podłożu. Czuł, że niedługo będzie musiał zwolnić jednak jeszcze parę kroków zanim to zrobi. W końcu jego dość gwałtowny cwał przeszedł w nie mniej efektowny i ekspresyjny galop jednak w obu chodach ogier zachowywał dumę i wyniosłość. Tak od momentu przekroczenia owych ziem właśnie tak się zachowywał. Gwałtownie, dumnie i wyniośle. No może nie do wszystkich tak miał zamiar podchodzić ale do większości koni taki miał właśnie stosunek. Po prostu czuł, że dla niego stado jest najważniejsze i będzie ich bronił zawsze i wszędzie. Wreszcie płynnie przeszedł z galopu do kłusa, aż w końcu zwolnił do stępa. Jednak dalej zachowywał się dumnie. Powoli zbliżał się do miejsca spotkania i już czuł jak po jego skórze przechodzą ciarki. Był podniecony tym, że wreszcie pozna konie, z którymi przyjdzie mu dzielić miał nadzieję resztę życia. Stępa wszedł na miejsce spotkania i stanął jak wryty. Cóż nie chciał być pierwszy jednak nie spodziewał się, że oprócz niego będzie tutaj ktoś jeszcze. Skinął lekko łbem obu ogierom i wszedł do chłodnej wody by choć trochę ochłodzić swoje nogi po tym szaleńczym pędzie. - Witam. Zwą mnie Escuro. – odezwał się przyjemnym dla ucha głosem i spojrzał na pozostałe konie. Cóż głupio mu trochę było jednak spodziewał się większych tłumów. Chwilkę milczał patrząc gdzieś w dal i znów dał się słyszeć jego lekko zdyszany głos. - Czy to wszyscy członkowie Stada? – wiedział, że to głupie pytanie jednak czuł, że musi je zadać. Był po prostu szalenie ciekaw jak liczna jest „rodzina” do której tak niedawno dołączył. Miał tylko nadzieję, że nie zostanie skarcony za pytanie. W końcu lepiej zapytać niż pobłądzić w swoich domysłach. | |
| | | Alcander Władca
Liczba postów : 305 Join date : 19/07/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 12:03 pm | |
| Ocena obrony - Mistiness
Z wilkiem rozprawiłaś się szybko, sprawnie i skutecznie, nic dodać, nic ująć.
+2S, +1P
Wybaczcie za wtrącenie w fabule, no, ale ocenić trzeba ^^ | |
| | | Okeanos Władca
Liczba postów : 51 Join date : 07/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 1:34 pm | |
| Okeanos niepewnie wkroczył na terytorium innego stada. Nadal nie dowierzał że on ten "glonomóżdżek" został wybrany na władcę i prawie natychmiast poproszony o sojusz. Oczywiście ten "sojusz" mógł być pułapką by go porwać jednak Okeanos uznał że zaryzykuje. Jeśli członkowie Acaru okażą się przyjaźnie nastawieni sojusz prawdopodobnie dojdzie do skutku. Ciekawe kim jest druga władczyni... Pewnie to Daenerys... I dlaczego wyczuwam tutaj Mistiness ? Pomyślał idąc niepewnie. Z pewnoscią każdy chciałby porwać władcę stada byleby objąć tron. Oczywiscie, Okeanos nie podejrzewałby swoich poddanych, ale co jeśli inne stada uknuły spisek ? Ogier kroczył dostojnie i królewsko. Nemezis wiercila się niespokojnie, na pewno czuła ze nie jest w domu. Okeanos już z daleka usłyszał szum. Nemezis, słyszysz ? Nie robiliby zebrania przy żywiole którym władam. Powiedział cicho i zakłusował. Nie chciał się spóźnić a wyraźnie czuł obecność innych koni. Wybacz mała, musimy się pospieszyć. Przyspieszył jednak wygladał dostojnie w władczo. Tuż zanim wbiegł na polankę pomyslał ze zrobi oryginalne wejscie. Zatrzymał wodę. Na polance zapadla cisza. Było słychać jedynie szum wiatru i tęten jego kopyt. Delikatnie wbiegl na nią. Stanął przed siwym ogierem którego spotkał ostatnio. Witaj. Powiedział i czekał na reakcję siwka. Gdy ten zareagował Okeanos odwrócił się ku reszcie którą okazały się dwa ogiery. Po chwili znów odezwał się wladczym tonem jakiego nie zwykł używać. Wy rownież witajcie, jestem Okeanos, władca Qataru. Zostałem zaproszony na to spotkanie stadne. Powiedział podkreślajac słowo "zaproszony". Wolał nie zostać zaatakowany przez dwa zupełnie mu obce ogiery z innego stada. Dopiero teraz znow przywrocił wodzie krazenie gdyż zaczęła powoli zamarzać. Jemu też zrobiło się zimno a Nemezis dygotała przykryta grzywą karego. | |
| | | Daenerys Władca
Liczba postów : 42 Join date : 08/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 2:20 pm | |
| Szybkim galopem Daenerys zmierzała do miejsca w które skierowały ja woda i podmuch wiatru. Po drodze dowiedziała się też po co tu zmierza, a raczej woda ją o tym poinformowała. Tak to może wydawać się dziwne, ale w gruncie rzeczy takie właśnie jest... Wkraczając na teren zimnego jak lód Acaru klaczka zdecydowanie zwolniła i przeszła w płynny kłus. Poruszała się z wielką gracją i dostojnością. Zachowywała też swoją kamienną maskę. Może skoro już jest władczynią pora by ją zdjąć? Tak właśnie podpowiadało jej serce i woda, ale ona starała się być nieugięta i nie zmieniać w sobie nic. Zupełnie nic... bynajmniej nie na chwilę obecną. Widząc w śniegu i ziemi ślad kopyt nie musiała dużo myśleć, aby dowiedzieć się, że trafiła doskonale na miejsce na którym najwidoczniej czekało już kilka koni. Ciekawiło ją to czy Okeanos już tu jest i czy aby na pewno nie została tu zaplanowana na nich zasadzka. Szybko jednak odpuściła tę myśl słysząc przyjaźnie nastawione głosy. Bynajmniej ich intencje brzmiały pokojowo. Danka zawahała się kilka razy przed wyjściem na oczy zgromadzonych, których wbrew jej domysłom za dużo nie było. Ostatecznie uniosła łabędzią szyję do góry, usadawiając na niej dumną głowę. Majestatycznie, niczym jeleń wyszła zza krzaków i gałęzi ujawniając swoją obecność wszystkim zgromadzonym. Dostrzegła tam nieznajome konie, pewnie władców Acaru i jego... -Okeanosa. Już przy ich pierwszym spotkaniu widziała, że do końca za nią nie przepada, zresztą z jak największą wzajemnością. No, ale nie warto już to roztrząsać. Tym razem na jej twarzy zarysował się delikatny, kuszący uśmiech. Z gracją i dostojnością uchyliła łeb i pozwoliła swojej grzywie na swobodne rozczesanie w wietrze. - Witajcie wszyscy. -powiedziała ogólnie, każdego nagradzając spojrzeniem. Starała się zapamiętać wygląd każdego z towarzyszy i ich woni. Po powitaniu spokojnym, pełnym wdzięku krokiem podeszła do Okeanosa i stanęła po jego prawym boku. Nie dotknęła go jednak, ani nie musnęła ogonem. Wyszeptała mu jedynie dyskretnie do ucha. - Gratuluję... tak więc jesteśmy władcami, proszę każdą decyzję konsultuj ze mną. -nie była to groźba, a jedynie miłe uprzedzenie. Nie zamierzała bowiem w przyszłości mieć jakiekolwiek nieprzyjemności z powodu podjętych przez niego decyzji. Lepiej aby podejmowali je razem, w zgodzie. Dla Dae liczy się dobro stada i stawia je ponad dobro własne, a nie znając ogiera dobrze nie może stwierdzić, czy jest godny zaufania. Później jej wzrok powędrował na białego ogiera. Był tak czysty, tak lśniący. To na pewno władca. - Jestem Daenerys, władczyni potężnego Qataru. -przedstawiła się w typowy sposób, nie miała na myśli wywyższenia się, a jedynie ukazania swojego autorytetu i siły stada jakim to też przyszło jej wraz z Okisem rządzić. - Wybaczcie moje niedoinformowanie... -przyznała szczerze bez ogródek - ale nie mam stu procentowej pewności, po co zostałam tu wezwana. -lepiej było się jedna upewnić. Tak na wszelki wypadek. Przy okazji wybada intencje koni z Acaru i upewni się, że jest bezpieczna. Trzymała się blisko Okisa, bo tylko go widziała wcześniej i jako tako znała. Machnęła kilka razy ogonem i zarzuciła grzywę na jeden bok. Dmuchnęła powietrzem z nozdrzy przed siebie, starając się nie okazać faktu jakim był doskwierający jej chłód. W prawdzie wytrzymywała już nie takie temperatury, ale szybkie przejście z jednej w drugą było odczuwalne dla ciała achałki. Daenerys uzyskawszy odpowiedź skinęła łbem i uderzyła z zadowoleniem kopytem o ziemię. - Czyli moje źródła mnie nie mylą, dziękuję. -okazała szacunek i wzrokiem przejechała jeszcze raz po zgromadzonych i otoczeniu. Całkiem tu pięknie. Mogłabym tu spędzić kilka dni... ale żyć latami! Ciekawe jak radzą sobie z mrozami i ujemnymi temperaturami... Rozmyślała zapamiętując jak najwięcej się da. | |
| | | Cogu Rumak
Liczba postów : 372 Join date : 27/07/2016 Age : 23 Skąd : stado które uciekło z hodowlii rasy Tennessee Walker
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 4:50 pm | |
| Cogu przygalopował najszybciej jak umiał, nie zdołał odnaleźć Mistiness ani reszty stada. Nie chciał się spóźnić więc przybył na wyznaczone miejsce. Z daleka poczuł woń Qataru. Daenerys... Może ona wie coś o Misti. Pomyślał i przyspieszył. Na śniegu nie zauważył śladów kopyt gdyż obrał inną drogę. Tą krotszą. By dotrzeć do stada musiał przedrzeć się przez krzewy. Ogier z łatwością przeskakiwał przez przeszkody gdy Magnus leciał. Ostatni skok i znalazł się na polanie. Gwałtownie zatrzymał się i po chwili podszedł ku Aniołowi. Wybacz spóźnienie. Powiedział spokojnie kłaniając się siwemu władcy. Sokół wylądował łagodnie na kłebie gniadego zaciskajac pazury wyjątkowo mocno. Skutkiem była stróżka krwi soływajaca po boku ogiera Powoli podniósł głowę i obrócił się ku ogierom i klaczy. Witajcie. Powiedział patrząc przez chwilę ze zdziwieniem na karego ogiera i Daenerys. Na jego zagatkowe spojrzenie odpowiedział władca. Słuchał go ze skupieniem. Natychmiast zrozumiał o co chodzi. Czyli jednak będzie wojna... Alcander nie ma szans. Tylko ten Okeanos i Dae muszą się zgodzić. Pomyślał lekko odwracając głowę. Czemu Deanerys tak mnie nienawidzi... Mam nadzieję że nie obraziłem jej w tedy, w sadzie... Pomyślał spoglądając z ukosa na klacz. W tem usłyszał głos Devolaya (XD), chciałby powiedzieć że ten sojusz to dobry pomysł itd. Jednak w tej chwili najwazniejsze słowo należało do władców Qataru. Nie chciał im nakazywać. To ich decyzja... Stał cicho nie wypowiadając się. | |
| | | Pożeracz Dusz Władca
Liczba postów : 232 Join date : 21/07/2016 Skąd : Zaświaty.
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 4:51 pm | |
| Siwy ogier powiódł spojrzeniem po dwóch członkach Acaru, żadnego z nich niestety nie znał z imienia. Para nowożeńców nie stawiła się. Trudno, pomyślał. Warto zawiązać sojusz choćby i w obecności dwóch świadków. Gdy łomot kopyt, zwiastujący przybycie Okeanosa oraz Daenerys ucichł, biały skinął im lekko głową, w geście uznania - takim, jakim władca obdarza władcę. Konkretniej władców. Po chwili przybył również Cogu, którego Anioł powitał jedynie spojrzeniem. - Witajcie wszyscy. Jestem Anioł, przewodzę naszemu Acarowi. Nie wszyscy z nas się tutaj zebrali, jednak obradowanie musi się odbyć. Nieobecna jest między innymi władczyni Acaru, Actidis. Być może niektórzy z was ją kojarzą, być może nie. Zniknęła miesiąc temu i słuch o niej zaginął - powiedział, słowa kierując głównie w stronę Mroźnych, a konkretniej Escura, który zadał pytanie. - My z kolei nie mieliśmy jeszcze okazji się poznać, cóż, nadrobimy to. - Na wojnie. Ciało ogiera było rozgrzane, krew wartko płynęła pod skórą i grubą, zimową sierścią. Nadszedł właściwy czas. - Władcy Qataru są dziś naszymi gośćmi, więc przywitajmy ich należycie. Być może ta sytuacja jest wyjątkowa, być może tak już zostanie. Wszystko zależy od Daenerys, Okeanosa i od was - uśmiechnął się lekko, ukazując kieł. Popatrzył kolejno na jabłkowitego, Escuro oraz Cogu. Spojrzał z oczekiwaniem na Daenerys, która szeptała coś do karego ogiera, lecz w końcu zwróciła się do reszty. Zastrzygł lekko uchem. - Salasair jest potężniejszy od nas i od was z osobna, ale jego władca zaszkodził i wodzie, i wiatrowi. Z tymi żywiołami nie wolno igrać, razem możemy stworzyć burzę, która raz na zawsze zgasi ich krwawy płomień. Moja propozycja to sojusz wiążący przynajmniej do zakończenia kadencji Alcandra - oznajmił, kierując spojrzenie piwnych oczu w stronę władców Qataru. Prosta propozycja. Pakt. Pokój. Pewność, że w razie wojny obydwa stada staną razem, ramię w ramię. - W grę może wejść wypowiedzenie wojny Salasairowi - powiedział Anioł nieco ciszej, jednak nie dlatego, że przerażała go ta perspektywa, nie, jego głos wciąż był mocny. Chciał, by wszyscy wytężyli słuch. By wszyscy zrozumieli powagę sytuacji. To nie były puste słowa. Za słowami Anioła, słowami Acaru stały czyny. Aperion zarysował kopytem ziemię, podrywając drobinki lodu. Miał również mówić o stanowiskach. Pamiętał o tym. Nie chciał jednak rozwodzić się nad mniej znaczącymi sprawami w obecności władców Qataru. Władców. Właśnie. Actidis. Czy jeszcze zobaczy Panią Wampirzycę? Liczył na to. Przydałaby się... na wojnie. O ile w ogóle by ją poparła. Póki co jednak jest martwa dla Zimowych, a martwi nie mają prawa głosu. Liczył jednak - a może raczej łudził się, choć nieczęsto żył złudzeniami - że wróci. I zgodzi się z nim, że pakt to dobre rozwiązanie. - Chcę usłyszeć od każdego, jaką opinię ma o Sojuszu... Burzy - powiedział, wymyślając nazwę na poczekaniu i smakując ją na języku. Potem popatrzył na Daenerys i Okeanosa, jednak nie odezwał się, od nich nie mógł niczego wymagać. Przeprowadził już krótką rozmowę z karym; wydawał się być przychylnie nastawiony do paktu, klacz również najprawdopodobniej nie miała wiele przeciwko, skoro tyle zaryzykowała, przybywając tutaj. | |
| | | Escuro
Liczba postów : 13 Join date : 28/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 5:12 pm | |
| Escuro przyglądał się obu ogierom. Cóż nie dziwiło go to, że obaj mieli jasną sierść. Owszem pomysł na terenach Acaru był świetny gdyż jak by nie patrzył mogli wtopić się w tło jednak nie wiedział jak owe konie radziły sobie tam, gdzie nie było śniegu. Na szczęście nie musiał czekać zbyt długo na to by coś zaczęło się dziać. Kary nie spodziewał się poczuć obcego zapachu na terenach, które należały do stada, które wybrał. Pod jego czaszką zaczęła się palić czerwona lampka i wyć alarm, na który kary zareagował spięciem mięśni. Nie wiedział kto dokładnie wtargnął na ich ziemię. Escuro zaczął grzebać kopytem w kamienistym gruncie strumienia, w którym stał. Tak, ta sytuacja nie podobała się w ogóle. Już miał się rzucić na karego ogiera i izabelowatą klacz lecz powstrzymał go głos władcy. Cóż nie za wiele z tego rozumiał, bo od polityki wolał uciekać szerokim łukiem jednak dalsze wypowiedzi Anioła, jak się przedstawił władca stada zaczęły go coraz bardziej interesować i choć nie wiedział co ten Salasair zrobił zarówno jego stadu jak i stadu gości był pewny, że wszystkie krzywdy muszą być oddane z nawiązką. Poza tym widmo wojny napawało serce karego jakimś dziwnym szczęściem i jednocześnie pożądaniem krwi wrogów. Przed tym jednak zanim zabrał głos spojrzał na nowo przybyłego konia. Cóż dla karego wyglądał na kogoś, kto był porywczy i miał coś w sobie z wariata jednak w tym pozytywnym sensie. Skinął mu tylko łbem i skierował swój wzrok na Anioła, po czym zabrał głos. - Panie, Władcy Quataru uważam, że nasz sojusz powinien być zawarty. Nie wiem jednak czy moje zdanie się tutaj liczyć będzie. Jestem nowym osobnikiem na tych ziemiach i nie orientuję się jeszcze w wielu sprawach lecz jeśli ten cały Salasair wyrządził wiele krzywd zarówno waszemu stadu jak naszemu sądzę, że powinniśmy dać mu nauczkę. Nie wiem dlaczego tak się stało, że urósł tak bardzo w siłę jednak jeśli wspólnie jesteśmy w stanie sprawić, że odpłacimy za przestępstwa czy też inne krzywdy, które Salasair wyrządził jestem skłonny działać wspólnie na rzecz wspólnego dobra. Także jeśli o mnie chodzi Burza powinna powstać i pokazać swą siłę, gdyż żywioły jakie reprezentujemy nigdy nie były pokorne i posłuszne. – powiedział spokojnie. Powiódł po raz kolejny wzrokiem po zebranych i tym razem zatrzymał się dłużej na władcy Acaru. Jego propozycja wstąpienia na wojenną ścieżkę bardzo mu się spodobała. Miał więc nadzieję, że jeśli wypowie się w tym temacie nie zostanie w żaden sposób zganiony. - Panie jeśli zaś chodzi o wypowiedzenie wojny to mógłbym podpisać się pod tym oboma kopytami. Otóż uważam, że czasem rozwiązania siłowe są najlepsze gdy inne, które nie leżą w mojej naturze zawiodły. Jeśli zaś chodzi o owy konflikt to popieram to w całości i chciałbym zobaczyć Salasair na kolanach. Oczywiście jeśli inni członkowie stada na to przystaną. – rzekł spokojnie patrząc na Anioła i na drugiego jasnego ogiera. Nie umiał określić jego maści jednak wiedział, że jest z jego stada. To mu w zupełności wystarczało. Teraz trzeba było czekać na dalsze decyzje. W końcu one przecież musiały zapaść, a Escuro poprze wszystko co będzie chciał zaproponować ich władca. W końcu on znał lepiej sytuację polityczną niż kary ogier także takie rozwiązanie wydawało się dla Mrocznego jedynym i właściwym posunięciem. Cóż czas pokaże jakie taka postawa przyniesie korzyści i czy zostanie doceniona. Jednak na razie trzeba było czekać na dalszy rozwój wydarzeń w czym kary ogier nie był najlepszy. | |
| | | Mistiness Rumak
Liczba postów : 265 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 7:33 pm | |
| Tak więc przyszła i Misti. Niedawno była tu z córką i Cogu, lecz potem poszli. A teraz przyszła tu znowu, bo usłyszała o zebraniu. Tanecznym krokiem przyszła tutaj. Długo szwędała się po krainie i już myślała, że popadnie w deprechę. Lecz w końcu znów dotarła na tereny Acaru. Pierwszy w oczy rzucił jej się Pożeracz Dusz. Skinęła mu głową z szacunkiem, wciąż pamiętała, co dla niej zrobił. Gdy rozejrzała się, zobaczyła jeszcze jakieś nieznajome konie. Witam, jestem Mistiness. Przedstawiła się i... Okeanos! I Panna La Flata. Prześledziła grupę jeszcze raz wzrokiem i ujrzała ukochanego. Serce zabiło jej jak dzwon. Rozpromieniona podeszła do Cogu i przytuliła go przelotnie, by po chwili stanąć tuż koło niego. Jeśli ktoś już tam stał - trudno, delikatnie się wepchnęła i zaczęła nasłuchiwać, czemu poświęcone jest zebranie. Była bardzo ciekawa. | |
| | | Daenerys Władca
Liczba postów : 42 Join date : 08/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Nie Wrz 04, 2016 8:33 pm | |
| Jedynym doskwierającym faktem dla władczyni była obecność Coga, którego nienawidziła. Strasznie nienawidziła chętnie by go obdarła ze skóry i powiesiła w swojej komnacie. Gdy tylko się pojawił klacz przeszyła go swoim ostrym jak brzytwa wzrokiem i niemal go pożarła... Wracając do sedna sprawy... Słuchając Anioła jej serce zaczął przesiąkać ogień. Właśnie?! Ogień! Ogień zemsty, tylko jakiej? Przecież ten cały Alcander nie zrobił jej krzywdy, no ale jak już wspomniała zależy jej na dobrze stada i innych koni, również z Acaru. Nie będzie musiała się zastanawiać co do sojuszu, a już w ogóle co do ataku na Salasair i Burzy... - Oczywiście, że was wesprzemy! Przecież ten cały Alcander może kiedyś zaszkodzić stadom, nie tylko Acarowi, a na ryzyko się nie piszę, lepiej połączyć siły i pozbyć się zagrożenia byleby na tą chwilę... -zaczynając wypowiedź wyszła z szeregu i zaczęła chodzić dookoła zgromadzonych i wygłaszać im swoje zdanie w tym temacie, którego zdecydowanie nie zmieni... Obecność Coga nie rozproszyła jej zbytnio, a jedynie podbudowała. Chciała pokazać mu swoją wysoką pozycję i to, że jest ważna. Może trochę przesadzam i źle to opisuję, ale jestem już znużona ... Po chwili pojawiła się też Miss, atmosfera się podgrzała! Dany trzepnęła kopytami w ziemię i głośno zarżała, po czym stanęła dęba. - Wybacz Aniele, ale... -po chwili ugryzła się w język i uspokoiła - Nie ma na co czekać tylko pora zawrzeć szybko sojusz! Jak najszybciej! -zdecydowanie nie ma na co czekać i klacz dobrze o tym wiedziała.
// wybaczcie, że tak o pisze trochę nie na temat i wgl... ale już śpiąca jestem :/ | |
| | | Baekhyun
Liczba postów : 5 Join date : 31/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Sro Wrz 07, 2016 5:40 pm | |
| Nie musiał zbyt długo czekać, minęła może minuta z nawiązką, a z przestrzeni dobiegł go głuchy stukot kopyt, któremu towarzyszył skrzyp śniegu. Odwrócił leniwie głowę, przybył kary, rosły ogier, który od razu przywiódł mu na myśl wojownika. A czym są wojownicy? Narzędziami. Zdążył zauważyć to w swym słodkim dzieciństwie.. Escuro..- zapamiętał jego imię. Grunt to wiedza, znajomości... A wiedza, to władza. Choć niekoniecznie mi na tym zależy..- pomyślał, mrużąc brązowe oczy. Z przewodzenia stadem zrezygnował jakiś czas temu- na razie nie miał ochoty do tego wracać. Przybyli i władcy Qataru- nie robili dużego wrażenia, byli zwykłymi końmi, którzy nie wyglądali na zapalonych zdobywców. No cóż, to Qatar.. Są sztywni jak zamarznięta woda.- pomyślał.. Choć czy nie łatwiej stwierdzić- lód? Sam Anioł wyglądał niezwykle, śnieg w jego całkowicie czystej, białej barwie, był niemal zżółciały. Władca zimnego Acaru, władający wiatrem.. Wystarczyło spojrzeć, by to stwierdzić. Więc jak wygląda "okrutny Alcander?"- mógłby się zaśmiać na myśl o władcy Salasairu, kobyłom na myśl o nim stawały dęba włosy, lecz jego odczucia były zupełnie inne. Chętnie zobaczyłby go w chwili porażki, na kolanach, mówiącego ostatnie słowa. To tylko władcy.. Konie, jak inni. Zjawiło się więcej osób, Baekhyun zmierzył ich wyniosłym wzrokiem i więcej uwagi im nie poświęcił. Słuchał Escuro. Jakby miał kija w dupie..- stwierdził, przekrzywiając lekko głowę. Zebrania zawsze są takie sztuczne, nienaturalne.. Pełne nieudolnych masek, źle dobranych, źle noszonych. Nie muszę się bawić w inne charaktery. Nie muszę nosić masek.. Moją twarz trudno jest zrozumieć. Nigdy nie bał się mówić o swoim zdaniu głośnie. Przyzwyczajenia zwykle kształtuje przeszłość, tak też było w jego przypadku.. Nikt nigdy może poza rodzicami, nie wyśmiał go, nie miał prawa go poprawiać.. I tak też rósł. - Same wypowiadanie wojny Salasairowi to już ryzyko, Daenerys.- zwrócił się do klaczy, odwracając się do niej z skupionym wyrazem pyska. - I jest ona jedynym dobrym wyjściem- możemy zwlekać, wtedy Alcander nam ją wypowie.. A to może być zaskoczeniem.- zrobił kilka kroków do przodu, a grzywka opadła mu na oko. - Teraz mamy szansę, stada nie rozrosły się na tyle, by między nimi były olbrzymie różnice co do sił. Jeśli Acar i Qatara się połączą, to mamy przewagę.. Wystarczy tylko dobrze wykorzystać tą sytuację.- zmrużył oczy, a po chwili się uśmiechnął, jakby z rozbawieniem. Czekał na słowa pozostałych- wiedział, że sojusz na pewnie zostanie zawarty.. Co do reszty, był ciekaw. | |
| | | Cogu Rumak
Liczba postów : 372 Join date : 27/07/2016 Age : 23 Skąd : stado które uciekło z hodowlii rasy Tennessee Walker
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Sro Wrz 07, 2016 7:08 pm | |
| Cogu patrzył po wszystkich, nie działo się NIC interesujacego aż do czasu. Na spotkanie przybyła najcudowniejsza klacz jaką Cogu kiedykolwiek spotkał. Jesteś kochanie. Mruknął cicho gdy do niego podeszła i musnął ją delikatnie chrapami po szyi. W jego głowie pojawił się cudny pomysł. Kolejny źrebak ! Nie żeby co ale chciał dać dowód miłości Mistiness, jeśli urodziłby się piękny, silny ogier. Cogu poczułby że podpieczętowałby on ich związek. Miał nadzieję że klacz się zgodzi, ale nie mógłby od niej tego wymagać. Za bardzo ją kochał. Tak bardzo jego myśli wybiegły paza zebranie że nawet nie usłyszał gdy jego towarzysze przemawiali. Dopiero słowa Baekhyuna przywróciły go do żywych. Sojusz, co. Gdzie, jak ? Że my ? Wait... Że Acar z Qatarem ? Nie no spoko ale... Oni umieją walczyć ? Jego myśli były chaotyczne i diabelnie szybkie. Gdyby tylko to było możliwe z pewnością jego mózg by się przegrzał. Nie no żart. On jest synel lodu, odporny na wszystko. Nie poddający się. A na dodatek mieszka w wiecznie zimowej krainie więc wystarczyłoby że włożyłby głowę do śniegu. A wracając do tematu zebrania... Sojusz między naszymi stadami jest bardzo ważny, ale czy na pewno nie będzie dobry dla obu stron ? Powinniśmy go przemyśleć. Chodzi mi głównie o to czy obie strony wywiążą się z obietnicy, czy też umowy, złożonej tutaj i jakie będą konsekwencje gdy taka sytuacja się pojawi... Powiedział patrząc to na Duszojadka, to na władców Qataru. Dziwne że on miał dwoje władców a Acar tylko jednego. W każdym razie to mało istotne. Jeśli sojusz będzie przyniesie korzysć obu stroną, jestem za. Ale nie powinniśmy podejmować pochopnych decyzji, nawet w sytuacji kryzysowej, takie decyzje nie powinny być podejmowane "na szybko" i "przy okazji". To moje zdanie.
| |
| | | Pożeracz Dusz Władca
Liczba postów : 232 Join date : 21/07/2016 Skąd : Zaświaty.
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Sro Wrz 07, 2016 9:39 pm | |
| Anioł, lekko przesuwając ogonem po pęcinach, w zamyśleniu przygryzł wargę. Zdanie Escura było mu bliskie, w efekcie więc nic nie wnosiło. Z lekkim zaskoczeniem, nie zwiastowanym przez nic innego poza niemal niedostrzegalnym zmarszczeniem lewej chrapy - w odpowiedniku brwi - skonstatował, że ci ludzie chcą wojny. Oni jej chcą. Naprawdę jej chcą. Może poza Cogiem, który zdawał się niewiele kontaktować, odkąd pojawiła się izabelowata, więc Anioł patrzył na niego z lekkim pobłażaniem. Sam siwy ogier wiedział, że wypowiedzenie wojny Salasairowi w dwa stada, dopóki ognisty tabun nie rozrósł się prawdziwie, ma sens, a jeżeli wszyscy się zbiorą, jest nadzieja na wygraną. Zawsze jest nadzieja? Głupie powiedzenie, stworzone przez głupich ludzi, ludzi rządzących się i rozpychających na świecie, jakby byli jej władcami. Władca może być tylko jeden. Tron ma jedno miejsce, a korona pomieści jedną głowę i jedne urojenia. - Największe ryzyko to nie robić nic - odparował chłodno, jak rodowity Acar, na wymianę zdań Dany i Baekhyuna. Jeżeli pozostaną w rozsypce, podzieleni, pozostaną słabi. - Możemy być słabsi od Salasairu. Ale nie możemy być słabi. Rozumiecie różnicę? Możemy ich pokonać, ale każdy musi coś od siebie poświęcić, dla stada. Dla nas wszystkich - powiedział, a gdy poczuł, że zaczyna mówić przydługo, obrzucił spojrzeniem Okeanosa i Daenerys. Już miał coś powiedzieć, gdy odezwał się Cogu. Wątpliwości, wątpliwości. Melodramat, przeszkoda. To będzie trwało wieki. - Nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, czy sojusz przyniesie nam korzyść, dopóki go nie zawiążemy i nie będziemy w nim trwać. To kolejne ryzyko, które może zbliżyć nasze stada do siebie lub nas uwiązać. To ryzyko, które trzeba podjąć, inaczej będziemy musieli opierać się jedynie na własnych siłach. A to może być za mało - stwierdził, przez chwilę tnąc ślepiami oczy Cogu, a potem przenosząc świdry wzroku na Baekhyuna, który dotąd mówił chyba najbardziej sensownie. Zapamiętał to sobie. Tylko ciche skrzypienie śniegu pod kopytami Aperiona zdradziło, że jego wtapiająca się w tło sylwetka podsunęła się w stronę władców Qataru. - Jeżeli wy oficjalnie jesteście za zawarciem sojuszu, co chyba padło już tu w międzyczasie - przez chwilę błądził wzrokiem po zebranych, jakby szukając śmiertelnika, który odważy się zaprzeczyć. To ja oficjalnie proponuję sojusz międzystadny Acar-Qatar. Obiecujemy sobie, że żadne ze stad nie skrzywdzi się wzajemnie. Że w razie wojny staniemy do walki razem. Że w razie skrzywdzenia któregokolwiek ze stad przez Salasair wesprzemy się wzajemnie. Że wspólnie będziemy dążyć do obalenia tyrana. Może to również oznaczać, że będziemy mieć wolny wstęp na swoje tereny - dodał, jako propozycję, bo nie było to już tak ważne, a jednak trochę znaczyło. Pytająco uniósł brew, patrząc na władców Qataru. | |
| | | Daenerys Władca
Liczba postów : 42 Join date : 08/08/2016
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu Czw Wrz 15, 2016 3:13 pm | |
| // cóż ileż to można czekać? ^^
- Myślisz, że ryzykiem jest wypowiedzenie wojny?! -parsknęła głośno w stronę jabłkowitego - A czy siedzenie z podkulonym ogonem w kącie nie jest niebezpieczne? Nie niesie ryzyka?! Toż ją wyprowadzają z równowagi! Jeśli niebezpieczeństwa nie zniszczy się w zarodku, ono urośnie w siłę i kiedyś zaatakuje. To bardziej niż oczywiste... Widocznie jednak w tym miejscu roi się od tchórzy bojących się o swój zad! Niech pomyślą o przyszłości, swoich potomkach, a nie zamartwiają się takimi bzdetami! Jeśli nie spróbujesz nigdy się nie dowiesz jakie będą tego konsekwencje. Może i było to zbyt pewne posunięcie, aczkolwiek nie można dłużej czekać aż tylko Salasair porwie połowę koni i je skrzywdzi. W środku Daenerys aż wrzało! Ledwo powstrzymywała swoje emocje. No i Cogu, który uważa tak samo.. Nie no po prostu nie wierzyła w fakt jakim była ich płeć. Żeby klacz miała większe jaja od ogiera. No po prostu żałosne! - Wybaczcie, ale ja jestem klaczą, czy może wy? -wytknęła ogierom ich tchórzliwe nastawienie i mocno uderzyła przednim kopytem w ziemię, wbijając je głęboko w glebę, która pod uderzeniem zatrzęsła się i rozorała. W końcu jednak słysząc wypowiedź Anioła uspokoiła się i podniosła na duchu. Jednak prawdziwe ogiery jeszcze nie wyginęły! Pochwaliła zachowanie władcy Acaru w myślach i stawiła mu plusa, po co? A to to już opowieść na dłuższy termin realizacji. W dodatku warunki sojuszu jakie zaproponował nie były jakieś trudne w realizacji, właściwie to zwykłe podstawowe przy zawarciu pokoju warunki. - Ja zdecydowanie jestem na tak, jedyne ale to... -powiedziała dumnie z uniesioną głową -... nie ma żadnego ale! -powiedziała głośniej, aby zgromadzone tu konie to usłyszały i miały świadomość tego co się dzieje, a nie ciągle szukały argumentów przeciw sojuszu czy wojnie z Salasairem. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wodopój w sercu lasu | |
| |
| | | | Wodopój w sercu lasu | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |