Ehh, a miała być piękna, nie pamiętasz, mistrzu? Podrapałeś ją, na co jej eliksir, jak będzie cała w szramach i uwieść nie będzie mogła? Jak mogłeś, game masterze, okrutna ty sroki zsyłająca istoto? Jak mogłeś, mistrzu, takie trudy zsyłać tylko przez jedną, małą buteleczkę?
No, ale przynajmniej trzeba było przyznać jedno - zawsze mogła tego szukać pod wodą. Lepiej siłować się z ptaszyskami, niż uczyć się pobierać tlen z wody, kiedy anatomia temu nie sprzyja.
Nie, żeby Morka wiedziała że jest tylko zbiorem pikseli sterowanym przez cudzą klawiaturę, oczywiście była całkiem przekonana o swojej realności, to trzeba było przyznać. Z resztą, kto by w ogóle śmiał uznać inaczej! Fakt, była tak piękna, że trudno było wyobrazić sobie, że coś tak nieziemskiego stąpa po ziemi, jednakże przecież to ona, jedyna, przekonana o tym, że jest z ciała, krwi i kości a nie tylko wybryku cudzej imaginacji.
Sroka z buteleczką była bardzo blisko. Morrigan rzuciła się na nią, od razu wyciągając zęby w stronę flakonika. Jeśli udało się jej go dopaść, odrzuciła tamtą a nawet może i zdeptała biedne zwierzątko. Ta fiolka należała się jej i nikt, absolutnie nikt nie będzie jej próbował chociażby udowodnić, że jest inaczej! Giń, pierzaste ścierwo!
No właśnie, ale w końcu udało się jej z tą fiolką, czy nie?