Z pomocą i zachętą brata poradził sobie ze wstaniem całkiem szybko, w ramach poświęcenia zaliczając jedynie trzy upadki na zadek. Poruszanie się po śliskiej od lodu i krwi arenie tylko przez chwilę stanowiło problem, dopóki nie przzwyczaił się do tego rodzaju podłoża. Ignorując całkowicie nadal tkwiącego tam Devorurka, któremu jednak w myślach przypisał rolę jakiegoś odległego wujaszka, podreptał za matką i braciszkiem, niezbyt zachwycony perspektywą rozstania się z nimi.
z/nareszcie/w