|
| Żmijowe Bluszcze | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Actidis Władca
Liczba postów : 67 Join date : 22/07/2016
| Temat: Żmijowe Bluszcze Pią Lip 22, 2016 5:24 pm | |
| Wiatr spokojnie szumiąc, wzbudza ich szelest, ciemnozielonych liści, syczących niczym węże, które szykują się do ataku, ukazując kły. Śnieg, spadając, przykrywa otoczenie niczym łuski okrywają ciało węża. Deszcz obmywa je, tak jak wężowy jad obmywa ukąszone ciało z życia. Zdaje się, że same drzewa, okalające tą sporawą polankę swoimi liśćmi, o pniach otoczonych pnącym się po nich bluszczem, syczą do zebranych tutaj. A może to nie one, może to po prostu wiele węży rozmaitych gatunków, skrytych w ich cieniu? Jest to bardzo prawdopodobne. Dziwny zaś jest fakt, że gady te nie krzywdzą członków zamieszkującego te tereny stada, nie oszczędzając przy tym oczywiście innych stad. | |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 11:54 am | |
| Wdychała zapach lasu, rozkoszowała się każdym gnącym się pod dotykiem kopyta źdźbłem. Tak, zdecydowanie tutaj jej się podobało. Może nawet zostanie na dłużej... o ile ich znajdzie. Zwiedziła szmat świata w trochę ponad pół roku... Niezły wynik. Teraz wylizywała miękką śmietankę przyszłości. Teraz nóż czasu odkroił ostatni zaschnięty plaster szynki wieczności. Teraz ma nowe rozdanie... Może tu robić, jak jej się uwidzi. Grać w grę życia z nowymi pionkami. Tylko jedna, jedyna rzecz będzie jej przypominała o tamtej sprawie - piętno na skórze. Ale to tylko symbol, a nie poświęca się życia dla symboli. Wiedziała o tym. Szła zgrabnie, podszczypując chrapami tu i ówdzie połacie trawy. Sama przed sobą udawała, że wcale nie usiłuje za wszelką cenę wywęszyć wśród traw kilku specjalnych zapachów... dokładnie dwóch. Nie chodzi o to, że strasznie tęskniła za rodzicami - ona po prostu była ciekawa. Czy żyją. Jak żyją. Czy będą próbowali ją kontrolować. Uszczypnęła mocniej kęs świeżej trawy. Soczysta i świeża, taki powinien być koński pokarm. Nie te dziwne, bezsmakowe chrupaki, którymi karmili ją przez jakieś pół roku. Czy rodzice w ogóle przejęli się moim zniknięciem? Czy mnie szukali? Odpowiedź wydawała się prosta, bo gdyby jej szukali, to by znaleźli, prawda? Westchnęła, zmrużyła oczy i wróciła myślami do swojego nowego życia. | |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 12:09 pm | |
| Nogi Morrigan poruszały się rytmicznie, pozwalając jasnym kopytom klaczy wybijać melodię taktu charakterystycznego, płynnego kłusa jasnogniadej. Zdawało się, że gdy biegnie, nawet nie dotyka trawy rozciągającej się przed nią. Nie wiedziała nawet, gdzie się przemieszcza - po prostu podążała przed siebie, przepełniona różnymi, całkiem prawdopodobne że typowymi dla klaczy myślami, albo, inaczej - typowymi dla La Morte, która przecież wzorcową dla swojej płci nie była - nie zakochiwała się w każdym ogierze po kolei, nie padała mu od razu pod niego, chyba, że dla własnego, jednorazowego kaprysu, by potem zostawić takowego z przysłowiowym kwitkiem. Wkraczając do Żmijowych Bluszczy, odgarnęła pyskiem kilka pędów, by po chwili wyłonić się na polanę nimi okoloną. Była tu tylko w jednym celu - przekonać się, czy mózg robi z niej idiotkę - którą przecież nie była - czy może na prawdę jej córka, którą straciła, jest tutaj, a Morrigan na prawdę wyczuła jej zapach, a nie jakiegoś źrebaka o podobnej woni. Jej płomienne futro odróżniało się od otoczenia i przykuwało uwagę - Morrigan zauważyła ją od razu. Była wyższa i o dojrzalszym wyglądzie, niż wtedy, gdy się rozstały - czas robił swoje, ale jednak samica nadal była źrebięciem. Nie wyglądała na dwulatkę, ale było jej do tego blisko. Najwyraźniej, z tego, co mogła zaobserwować, źrebięta nie starzeją się współmiernie. - Melisandre? - spytała cicho, podchodząc do córki. Jednym, płynnym ruchem strąciła z siebie niewielkiego, niejadowitego węża, który niemal zaplątał się w jej grzywę. - To na prawdę ty, córko? | |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 12:28 pm | |
| Na chwilę aż zachłysnęła się wciąganym powietrzem, gdy z całą mocą uderzył w nią zapach zbliżającego się konia. Był to zapach bardzo charakterystyczny. Pot, sierść, wydychane powietrze, woń miejsc, z których przybyła... Tak. To ona. Czyli żyją. Melisandre przez chwilę patrzył prosto w oczy swojej matki. Były zupełnie inne niż jej. Z wyglądu praktycznie się nie przypominały - pomijając wzorcową dla ich rasy budowę. Morrigan była jasnogniada, podczas gdy sierść Mel niemal płonęła. Włosie matki było czarne, Mel - orzechowo-karmelowe. Bardzo apetycznie, nawiasem mówiąc. Za to jeśli chodzi o charakter... cóż, bardzo możliwe, że nieźle wdała się w matkę. Geny ostre jak rozżarzony do czerwoności sztylet musiały dosięgnąć młodej klaczy i nic nie potrafiło ich stłumić. Nawet ta farsa, ta parodia, jaką była jej przeszłość; to było niewykonalne. Nikt nie był w stanie jej złamać. Sama o tym decydowała. Odczekała chwilę z rezerwą wymalowaną na pysku, gdy Morrigan spokojnie wyplątywała sobie węża z włosia, a potem powoli, jakby z wahaniem również podeszła. Trąciła matkę chrapami. Westchnęła. - To ja - odparła melodyjnie, mrużąc z zadowoleniem ślepia. Przynajmniej ją poznała. Co za pozytyw. - Jak widzisz, nie zginęłam. - Było to stwierdzenie bardzo oczywiste, ale Melisandre na niewiele teraz była w stanie się zdobyć. Cieszyła się ze spotkania z matką, oczywiście, że tak. Ale nie do końca była pewna jej reakcji. Obserwowała ją tylko spojrzeniem oczu w kolorze chłodnego błękitu. Bardzo łapczywie zjadała wzrokiem każdy fragment odnalezionej rodzicielki. | |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 4:35 pm | |
| Powoli podeszła do córki, by po chwili trącić ją lekko swoim pyskiem. Morrigan była jedną, wielka, zimną jędzą, ale jeśli chodzi o Melisandre... ta zawsze okazywała się być dla niej tą słabością, przy której jasnogniada ukazywała najsłabsze elementy swojej psychiki... Więzy pokrewieństwa czyniły La Morte słabszą, bo ukazywały ją wrażliwą i opiekunczą... Takowe działanie miała na nią jedynie kasztanowata, ale oczywiste jest chyba, że siostra Alcandra nie mogła jej porzucić. W końcu to była j e j córka! Ponadto - to także chyba był dość poważny powód - Melisandre była jedynym, co zostało jej po miłości jej życia. - Wyrosłaś - odpowiedziała ni z gruszki, ni z pietruszki, uśmiechając się czule do jasnookiej. Nie miała pojęcia, dlaczego na ogół nieistniejąca część jej osobowości ukazuje się przy tamtej. Widocznie żywiła do niej jakieś uczucia i, jakby na to nie spojrzeć, to była chyba jedyna istota, do której takowe odczuwała. - Ahh, myślałam, że cię już nigdy nie zobaczę... Uciekłaś im? Próbowałam cię uratować, ale nie mogłam. Wiesz to... Niech młodej się nie wydaje, że jej matka zrobiła się nagle jakaś tam specjalnie ckliwa. Dla Melisandre zawsze była w stanie wykrzesać z siebie trochę uczucia, które w jej oczach nie istniało dla żadnego innego konia, takowe niszczyła, i słowem, i czynem. N
| |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 5:14 pm | |
| Więzy krwi. Miłość. Odpowiedzialność. Tak, to były łańcuchy, one czyniły słabym. Ale być może obydwie potrzebowały tych łańcuchów, by mieć w życiu oparcie nie tylko na sobie. Tak przynajmniej było, jeśli chodzi o ognistą klaczkę. Lubiła wiedzieć, że nie jest całkiem sama. To miła świadomość. Być może daje nadzieję. - Nie mogę być przecież wiecznie młoda i piękna - mruknęła sarkastycznie, ale nie było w tym złośliwości. Przynajmniej nie więcej niż zazwyczaj. - Nie powinnam była was opuszczać. To było głupie - stwierdziła. A jednak, jednak ogromna część mnie wcale nie żałuje, że to zrobiłam. Wiedziała, że teraz coś się zmieniło. Naturalnie - Morrigan wciąż była jej matką i Melisandre wciąż ją kochała, to nie ulegało dyskusji. Stało się za to coś innego. Wyrosłam. Dzieciństwo zostało jej co prawda odebrane przedwcześnie, ale tak czy inaczej wyswobodziła się z jego pęt. Niezależnie od jej woli - ale cóż, świat nie jest doskonały, a za życia sprawiedliwości nie ma i nie było. Oczywiście, że matka nie mogła jej pomóc. Była zbyt słaba wobec mrowia ludzkości. Ojciec też był zbyt słaby. Nawet całe stado by nie wystarczyło, zresztą, wszystkie stada świata by nie wystarczyły. Żadna końska moc nie jest w stanie pokonać człekokształtnych. Jedyna ich nadzieja - niezwykle płonna zresztą - w ewolucji i genetycznych anomaliach. Albo tym, że wyginą. Wtedy ludzie z braku innych możliwości przestaną katować końską rasę. | |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 9:17 pm | |
| // ej, ale Al nawet nie wie że ma córkę. xD Ona ją chyba jakoś po drodze urodziła, tak by mi pasowało do historii bo napisałam coś w rodzaju że "nie wiadomo co działo się z nią między opuszczeniem Alcandra a dotarciem do krainy.
Zaśmiała się cicho, słysząc słowa córki. Zdawało się, że były to dla niej normalne słowa, pozbawione urazy... Jedyne, co sprowokowało La Morte do tego specyficznego, perlistego śmiechu było faktem, że kasztanowata najwyraźniej wdała się w matkę. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, jak to się mawia. I dobrze, bardzo dobrze!
Jeszcze trochę i kraina zaroi się od feminazi...
Ahh, nie, Morrigan zdecydowanie nie miała nic przeciwko temu, by jej córka miała podobne poglądy, co ona, zdając sobie sprawę, że w ten sposób łatwiej będzie im się porozumieć ze sobą i uniknąć czegoś, co często określane było mianem "konfliktu pokoleń". La Morte zdecydowanie nie chciała, by relacja jej i Melisandre była napięta. - Ahh, ależ ty się nie starzejesz, tylko dorastasz... piękniejesz - powiedziała do córki, uśmiechając się łagodnie, mimo, że ten wyraz nieraz ciął innych niczym brzytwa, o czym i ona, i kasztanka doskonale wiedziały. - Całe szczęście sobie poradziłaś... Opowiesz mi, co tam się stało?
| |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 9:31 pm | |
| // a no trudno. btw, dziękuję za rameczkę ^^
Śmiech matki nie był czymś, co Melisandre słyszała często - ale jak znała te swoją mać, na pewno częściej, niż inne, standardowe equos populi. Był to bardzo przyjemny dźwięk. I bardzo unikalny. Występował jedynie u dwóch egzemplarzy holenderskich klaczy gorącokrwistych na całym, calutkim świecie... - Będę piękna niczym ojciec - powiedziała i wywróciła oczami. Miło było czasami zrzucić wszystkie uśmiechnięte maski i porozmawiać z kimś... podobnym. Ze swoim pierwowzorem. - Chciałabym go wreszcie poznać. Powiedziałaś mu chociaż? - spytała z okruchem kpiny w oczach. Może się przeceniała, ale chyba warto wiedzieć, że ma się córkę? Może nie dla niego? - Ta historia... chyba nie jest godna wywlekania na światło dzienne - powiedziała bez mrugnięcia okiem, odruchowo lekko wyginając ogon, jakby chciała zasłonić symbol na swoim boku.
| |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Czw Sie 11, 2016 9:43 pm | |
| // nie ma za co, niewiele mi to zajęło i tak. ^^ Zdradzisz jak wyszukujesz te piękne avy?
Morrigan wyciągnęła przed siebie jedną z przednich kończyn, by kilka razy przejechać po trawie czubkiem jasnego kopyta. Jej pytanie nie było jedynie sugestią, ono było n a k a z e m. Kto, jak kto, ale klacz powinna zrozumieć aluzję, w końcu nie była jakimś marnym samcem, nieprawdaż? - Jakbym go jeszcze spotkała, to mogłabym mu to powiedzieć - rzekła do niej, mrużąc nieco oczy. Z kontekstu wypowiedzi młoda powinna chyba wywnioskować, że La Morte nie spotkała się z jej ojcem od czasu, gdy się rozdzielili... I dobrze. Im później go spotka, tym lepiej dla młodej samicy. Póki co nie zamierzała ujawniać, że ona i Alcander są rodzeństwem, bowiem taka prawda mogłaby się okazać dla klaczki dość niebezpieczna. Klaczki? Jest prawie dorosła! pomyślała Morrigan, jednakże naturalną, matczyną dumę schowała skrzętnie w sercu. To nie był odpowiedni czas, by rozczulać się nad sobą. - Skoro tak uważasz... Jednak ciekawi mnie bardzo, kto ci zostawił ten znaczek? - spytała, patrząc, jak ta próbuje go zasłonić. Niemądrze, bo tym bardziej przykuła tym uwagę jasnogniadej. Ehh, to brzmiało zupełnie, jakby matka pytała się córki, po co jej te tatuaże, ale jednak nie do końca, bowiem Morrigan wiedziała, że samica raczej nie ma tego z własnego wyboru. | |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Pią Sie 12, 2016 9:35 am | |
| // DeviantArt i do przodu Melisandre była mistrzynią w starannym ignorowaniu rodzicielskich nakazów. To, co przeżyła sprawiło, że nabrała więcej... chłodu, jeśli chodzi o cudze rady i opinie. Zmrużyła oczy i popatrzyła na słońce. Zawsze było jedynym stałym elementem jej życia. Nawet w Thurmond, w niewielkich wyłomach między kamiennymi ścianami czasami odbił się jakiś zagubiony promień. Czuła przywiązanie do tej wielkiej gwiazdy. Była jej przewodnikiem. - W takim razie dowie się z pierwszej ręki - oznajmiła kategorycznie. Uważała, że to jej się należy. Powinna przynajmniej spotkać własnego ojca, prawda? I dowiedzieć się, czy rzeczywiście zasługuje na to miano, czy też może powinna go unikać. Westchnęła. Rozmowa z matką zaraz zacznie przypominać wzięcie Melisandre w krzyżowy ogień pytań - ale tak właściwie... nie przeszkadzało jej to. Była klaczą, która igra z ogniem. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, gdy ruch przyciągnął uwagę Morrigan. W zasadzie miała ochotę o tym pomówić. Symbol ψ, choć przecież wypalony na ciele źrebaka - co było zabiegiem niezwykle bolesnym - w gruncie rzeczy nawet jej się podobał. Nie miała tylko najbledszego pojęcia, co oznacza, ale z drugiej strony... Skąd miałaby wiedzieć? - Zawdzięczam go ludzkiej uprzejmości, gościnności i chęci zagarnięcia dla siebie wszystkiego, co spłodził świat - powiedziała, a jej ton ociekał ironią i jeszcze czymś. Dało się tam wyczuć subtelną, gorzką nutę. Była jak kropka pleśni na kartoflu. Niewłaściwy klawisz naciśnięty podczas grania serenady. Trudno zauważalna, ale po zauważeniu nie dająca się pominąć... | |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Pią Sie 12, 2016 4:08 pm | |
| Skinęła jedynie głową, wiedząc, że nie będzie miała ochoty na zarzucanie córki lawiną pytań, skoro ta tego nie pragnie... Bo niby po co? I dla jednej, i dla drugiej nie byłoby to chyba zbyt komfortową sytuacją, a nawet, jeśli byłoby inaczej, to i Morrigan nie miała takiej natury, by szukać takiego rozwiązania sprawy. Jeśli Melisandre zechce jej powiedzieć o tym, co zaszło podczas jej długiej nieobecności, zapewne tak właśnie będzie. Mózg Morrigan, jeśli chodzi o dociekliwe zadawanie pytań był teraz pusty jak bęben maszyny losującej przed zwolnieniem blokady. - Nie musisz mówić nic więcej w tej sprawie, jeśli nie chcesz - powiedziała jej spokojnie, obserwując węża, którego wcześniej z siebie zrzuciła. Zmrużyła nieco swoje piękne oczęta, uważnie przyglądając się kasztance, zupełnie, jakby starała się ogarnąć jakieś wszelkie zmiany, które zaszły w jej córce przez czas, kiedy się nie widziały. Wyglądała bardziej dorosło, wysmuklała, pozbawiona została nieproporcjonalnych, źrebięcych kończyn, wydłużyła jej się sylwetka i nabrała jakichś tam dobrych mięśni. Ogólnie rzecz biorąc, wyglądała bardzo dobrze. Wdała się ruda w rodziców, oj wdała. - Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest, by rozeszło się to między naszą dwójkę... bądź, jeśli wolisz, trójkę - rzekła, nie okazując przygniecenia niewygodą sytuacji, w jakiej się znaleźli. - To dość... skomplikowane.
| |
| | | Melisandre Źrebak
Liczba postów : 40 Join date : 09/08/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Pią Sie 12, 2016 4:52 pm | |
| W zasadzie Melisandre było trochę żal, że mimo wszystko matka nie próbowała wywlekać tych spraw. Pewnie jeszcze trochę by pomarudziła, tak dla zasady, żeby zachować wojowniczość duszy, a potem się ugięła. Przełknęła jednak te myśli i wróciła spojrzeniem do matki. - Kiedyś ci opowiem - obiecała, przesuwając jednym kopytem, trochę tak, jakby chciała dygnąć; był to jednak tylko prosty ruch, ot tak, dla rozprostowania kończyny. Czy faktycznie zamierzała jej opowiedzieć? No... może. Wątpiła jednak, by tamta jeszcze zapytała. Jak już raz mateczka coś sobie postanowi, ciężko ją od tego odciągnąć. Ślepia Melisandre powędrowały tą samą trajektorią, co przed chwilą Morrigan. Syczący gad wciąż wił się w trawie. - Ach. Oczywiście, mamo, jak wolisz. Ale muszę go poznać. Chociaż poznać... - powiedziała spokojnie. Ostatnie słowo zawisło w powietrzu. Poznać. Niekoniecznie wtajemniczać. Tak może być ciekawiej. Wiedziała, że matka coś przed nią ukrywa, i że jest to związane z Alcandrem. To oznacza, że ona ma prawo do swych własnych tajemnic. - Do zobaczenia.Po czym musnęła matkę na pożegnanie w ganasze i oddaliła się, pozwoliwszy krzewom ukryć swoją płomiennorudą sylwetkę. z/t - Spoiler:
// O luju... właśnie coś mi przyszło do głowy. A gdyby tak Alek pokrył własną córkę nie wiedząc, że to ona? @_@
| |
| | | Morrigan Zwykły koń
Liczba postów : 42 Join date : 29/07/2016
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze Pią Sie 12, 2016 5:31 pm | |
| - Spoiler:
Że... what? XDD
Zmrużyła nieco oczy, przenosząc wzrok z węża na córkę. Przy córce była swoistą Błękitną Gwiazdą, jeśli ktoś czytał, to wie, o co chodzi. Jeśli nie - trudno, też niewielka w sumie strata, z racji że książka po prostu u userki La Morte wywołała miłe wspomnienia, kiedy ta ją czytała, aczkolwiek - niewiele poza tym. - Poczekam, aż będziesz gotowa - odpowiedziała jej z lekkim skinieniem głowy, wiedząc, że córka z pewnością sobie poradzi z ułożeniem odpowiednich słów... kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. La Morte zdawała sobie sprawę, że takowa może nie nadejść nigdy, jednakże w głębi duszy akceptowała to. Odnalazła córkę, była z tego powodu szczęśliwa... chociaż, oczywiście, nie okazywała tego na zewnątrz. "Powierzchniowa" Morrigan była chłodną i zimną istotą pełną okrucieństwa, głównie słownego - aczkolwiek, oczywiście, byłaby w stanie bez większego problemu zastosować i przemoc fizyczną. Właśnie... Powinna zacząć trenować. W swoim czasie... - Oczywiście - powiedziała do niej spokojnym tonem. - Tylko pamiętaj, żebyś powiedziała mu, córką kogo jesteś...Podobnie jak córka, odwróciła się, po czym odeszła w sobie chyba tylko bliżej znanym kierunku. [z/t] | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Żmijowe Bluszcze | |
| |
| | | | Żmijowe Bluszcze | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |