Miejsce, w którym śnieg nie jest jeszcze firnem, a firn nie jest jeszcze lodem. Jest zimno, ale nie lodowato.
Mroźna aura lodowca jeszcze się tu nie utrzymuje. Zdarzają się skały, suche krzaki, nawet fragmenty twardej gleby pod przykrywą stwardniałego śniegu. Wyjątkowi desperaci są nawet w stanie wygrzebać z tej ziemi jadalne korzonki.
Przy odrobinie szczęścia, grzebiąc pyskiem w krzakach, ominiesz ciernie i znajdziesz kilka jagód, bowiem to miejsce jest bardzo blisko lasu.
Wciąż jednak czujesz pod kopytami śnieg, a lodowiec góruje tuż nad tobą.
Często sypie tutaj białym puchem, w lecie pada deszcz i ziemia robi się równocześnie śliska i grząska. Miejsce mało przyjemne, aczkolwiek z pewnością lepsze od szczytów lodowej bryły.
Drapieżniki występują tutaj rzadko - to głównie zbłąkani, leśni łowcy, którym nie poszczęściło się wśród drzew i mają nadzieję na łut szczęścia.