|
| Góra wielka w wuj - Serio? | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Eshgo
Liczba postów : 10 Join date : 18/08/2016
| Temat: Góra wielka w wuj - Serio? Sro Lis 09, 2016 5:51 pm | |
| | |
| | | Eshgo
Liczba postów : 10 Join date : 18/08/2016
| Temat: Re: Góra wielka w wuj - Serio? Sro Lis 09, 2016 6:02 pm | |
| Truchtał w górę szlaku. Kopyta ślizgały się na oblodzonych powierzchniach. Praktycznie się nie zatrzymywali, chociaż przybyli już długą drogę. Eshgo czuł, że, po raz pierwszy od wielu miesięcy, jest mu zimno. Chłód przenikał go całego, skupiając swe lodowate macki w okolicach klatki piersiowej, obłapiając nimi umysł. Konik zadrżał ledwo zauważalnie. Nie z zimna. Z ekscytacji. Może i z niepokoju. Tyle odczuć kłębiło się w jego małym, smukłym korpusie! Zamknął oczy. Precz! Trochę pomogło. Dobrze, że szedł przodem. Nie odwrócił się. To życie było owocne, nastąpiła poprawa. To sobie powtarzał, zwykle pomagało. Uczucia umierały. Jedno po drugim. Jedno po drugim.
Osiągnęli szczyt.
Eshgo podszedł blisko, do samej krawędzi. Gałtownie uderzyła w niego zbita masa wspomnień. Wspomnień nie tłumił. Całkiem je lubił, chociaż nie zawsze tak było. Pamiętał doskonale pierwsze dni, tygodnie. Strach, przerażenie. To nie jest normalne. To nie jest normalne. Zachichotał. W duchu. Oczywiście, że nie! I nie powinno. Był tu, na szczycie, a to już się kiedyś wydarzyło. Pamiętał podróż. I pamiętał skok. W końcu odwrócił łeb. - Podobało mi się tutaj - rzucił obojętnie. Raczej niepotrzebnie. Czasami dzielił się z Aedionem swoimi subiektywnymi odczuciami. Nawet jeśli go to irytowało, nigdy nie dawał po sobie poznać - Wszystko było... na miejscu. Tak, ich pochodzenie, wreszcie było w porządku. Wreszcie się zgadzało. Cieszył się tym, bo nie wiedział co będzie następne. | |
| | | Aedion
Liczba postów : 18 Join date : 18/08/2016
| Temat: Re: Góra wielka w wuj - Serio? Sro Lis 09, 2016 6:12 pm | |
| Powietrze było coraz chłodniejsze. Lśniące szczyty skrzyły się w jasnych plamach słońca. Pięknie, idealnie. Jakby sterylne powietrze. Aedion szedł z tyłu, nie widział nawet pleców karego konika przed sobą. Świat był zimny, wręcz lodowaty. Lodowato bolesny. Jego sierść była to tu, to ówdzie posklejana ciemną, gęstą krwią, taką, jaka płynie z przebitych serc. A przecież był tylko źrebakiem. To tylko ciało. Naczynie. Moje naczynie jest puste, a jednak działa. To wynaturzone. To chorobliwe. To piękne. Był niewrażliwy na piękno. Nie widział słońca w plamach solarnego światła.
Kolejny raz.
Kopyta stanęły na suchym, pulsującym wysokością kamieniu. Owinął ich zimny wiatr, sprawił, że sierść Aediona stanęła prosto. Odruchy. Brzydził się nimi. Co z tego, że jest zimno? Wytrzyma. Nie potrzebuje do tego gęstszej sierści. Bezsensowne. - Wiem - odparł zdawkowo, przekrzywił głowę, błysnął okiem czarnym jak cień. Przecież widział iskry emocji z ślepiach brata. Był naturalny. Nie wyciszony. W jego naczyniu wciąż znajdowała się woda, choć zimna, bardzo zimna. Aedionowi pozostały tylko oblodzone, szklane ścianki. - To była odpowiednia kraina. Dla nas. - Zmarszczył lekko chrapy; to nie była noc. Nieidealnie. Nie było gwiazd. Dziś przyjdzie im spłonąć w świetle czerwonego słońca. | |
| | | Eshgo
Liczba postów : 10 Join date : 18/08/2016
| Temat: Re: Góra wielka w wuj - Serio? Sro Lis 09, 2016 6:29 pm | |
| Uniósł łebek ku górze. Słońce piekło, ale nie zmrużył oczu. Rozkoszował się tym delikatnym bólem. Słońce było czerwone, wisiało nisko, bardzo nisko. Jednak nie zniknie aż tak szybko. To była tylko iluzja, miraż i kłamstwo. Co z tego, że niewinne? Co z tego, że całkiem niezamierzone, naturalne? Co z tego, że wcale nie kłamliwe. Wschodni Wiatr nie tolerował wyjątków. I tych potwierdzających regułę. Kopyto zaorało mokrą, mroźną ziemię. Na śniegu rozwlekł się długi, krwawy ślad. Posoka miała ciemną, bordową wręcz barwę. Zdał sobie sprawę, że lubił ten odcień. - Czekałem długo żeby... Czarne pióra pokrywające skrzydła, nareszcie zostały uwolnione. Konik machnął na próbę, poczuł opór powietrza. Poczuł się jakby nareszcie odzyskał kiedyś utraconą kończynę. I tak było. Naprawdę, nie w przenośni. Kończyny utracone w gwiazdach. Musiał rozstać się z nimi kiedy upadał na ziemię, po raz kolejny. Mentalnie zawsze były z nim. - Nie rozumiem dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej - mruknął w eter. Nie oczekiwał od Aediona odpowiedzi. Szkoda, że dzisiaj już mu się nie przydadzą. Czy przydadzą mu się kiedykolwiek później? Nie wiedział, co przydarzy się później, następnym razem. Nikt nie wiedział. Nawet Aedion nie wiedział. - To robi się coraz prostsze - Miał na myśli zabijanie. Siwek zrozumiał, to był ten szczególny rodzaj komunikatu - Szkoda mi Heraquim. Nie myślał o tym, jak zginęła. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Góra wielka w wuj - Serio? | |
| |
| | | | Góra wielka w wuj - Serio? | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |